POWROTY


Dłuższy weekend i upragniony powrót do domu. Kiedy wczoraj zamknęłam za sobą drzwi, poczułam coś tak niewyobrażalnie dobrego i ciepłego w środku, jak nigdy wcześniej. Przytulająca mnie w przedpokoju mama, głos taty z drugiego pokoju, telefon siostry, czy już jestem w domu...

Powroty są piękne. Nieważne gdzie i jak długo się było. Nieważne z kim i co się wydarzyło. Dom jest najpiękniejszym miejscem, do którego można wrócić. A jeśli jest w nim ktoś, kto cię przywita, kto powie, że tęsknił i czekał... Dla takich chwil warto wracać. Poczuć się potrzebnym, kochanym i jedynym. 

Nawet jeśli mieszka się tylko sto kilometrów od domu, te powroty są jak święta. Własne, prywatne, rodzinne święta, na które się czeka i o których myśli się już kilka dni wcześniej. I kiedy wyjeżdżałam trzy lata temu nigdy nie pomyślałabym, że za domem można tak tęsknić. Można dzwonić do siebie codziennie, opowiadać, dzielić się, rozmawiać, ale... nic nie zastąpi powrotów. 

Nie ma nic bardziej rozczulającego niż mama, która wita mnie od progu, a kilka godzin wcześniej pyta, co miałabym ochotę zjeść na obiad. Nie ma nic lepszego od wspólnego picia herbaty w takie wieczory jak te ostatnie, jesienne. Nie ma nic przyjemniejszego niż odpoczynek w domu ze świadomością, że wszystko, co bliskie jest przecież tutaj, zaraz za ścianą. I możesz przejść te kilka kroków, przytulić się, wyżalić i porozmawiać.  


You May Also Like

2 komentarze

  1. Studiowałam niby tylko 100 km od domu, ale mieszkałam w akademiku :) Chętnie jechałam do akademika i znajomych, ale z jeszcze większą chęcią pakowałam się do domu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Coś pięknego jest w tych powrotach :) Trzeba wyjechać, żeby zatęsknić.

      Usuń