Podobny wpis miał się tu nigdy nie pojawić. Postanowiłam jednak inaczej,
bo... bo od tego zaczęła się jakaś zmiana. Ważna dla mnie. Wewnątrz
mnie. Od tego wzięła się motywacja, kiełkująca wiara w siebie,
wyrzucenie z siebie wszystkich wstydów, kompleksów i nieśmiałości.
Tak,
ja też je mam. Jak każdy. Problem w tym, że często nikt z nimi nie walczy. Powodują, że zamiast w czyjeś
oczy - patrzysz w ziemię, zamiast uśmiechać się do lustra - zaczynasz
płakać. Taka byłam i dzisiaj się tego nie wstydzę. I nawet jeśli dookoła
istnieją rzeczy ważniejsze - ta jedna rzecz była ważna dla
mnie.
Zamieniam się zatem na chwilę w blogerkę kosmetyczną
(pierwszy i ostatni raz) i napiszę o tym, dlaczego trądzik trzeba
leczyć, jak najlepiej to zrobić i ile dzięki temu może się zmienić :)
Dlaczego trądzik trzeba leczyć?
Od
dobrych kilku lat słyszałam, że to minie, że młodzieńczy wiek, że „ja
też tak miałam, nie przejmuj się”. Do momentu, w którym nie doskwierał
mi mocno - wierzyłam. Miałam lat 18 - machałam ręką. Miałam lat 20 -
mówiłam, że jeszcze trochę i minie. Przez kilka lat wypróbowałam cały
arsenał środków przeciwtrądzikowych dostępnych w drogeriach i aptekach.
Tylko po to, żeby po całym tym czasie codziennie rano patrzeć w lustro i
mieć łzy w oczach. Mocnego trądziku nie wyleczą ani peelingi, ani
maseczki, ani kremy przeciwtrądzikowe, ani maści bez recepty, ani same
diety. Na mocny trądzik potrzebny jest dermatolog i często także
endokrynolog. Do każdego z nich można dostać się za darmo (tak, to wciąż
w naszym kraju możliwe - wystarczy odrobina chęci, cierpliwości i
samozaparcia).
I to nie tak, że cały mój świat kręcił się wokół
moich kompleksów i nieszczęsnego trądziku. Było to jednak coś, co nie
pozwalało mi w stu procentach wierzyć w siebie i czego najzwyczajniej w
świecie się wstydziłam. Można mówić sobie, że jest się całkiem
inteligentnym, wesołym i sympatycznym. Byłam i jestem. Ale czasami
chciałam też, jak każda inna dziewczyna, poczuć się ładna. Nie są mi do
tego potrzebne długie nogi, okrągłe pośladki i ubrania z sieciówek.
Chciałam mieć po prostu ładną cerę. Buzię bez blizn. Takie tam marzenie
22-latki.
Jak najlepiej walczyć z trądzikiem?
Przestać słuchać wszystkich, którzy:
- mówią Ci, że to minie, że taki wiek, że „też tak mieli, nie przejmuj się”
- proponują Ci oczyszczające diety cud, diety bezglutenowe i inne (nie
wątpię, że komuś mogą pomóc, ale mimo wszystko warto odwiedzić
dermatologa, endokrynologa czy dietetyka)
- dają Ci kolejne magiczne preparaty, które „na pewno pomogą”, bo ostatnio reklamowali je w telewizji
Najtrudniej jest zrobić pierwszy krok: pójść do dermatologa.
Przyznać się przed sobą, że ma się problem. Tak, problem - istotny
dla Ciebie, nawet jeśli inni mówią, że są ważniejsze sprawy. Problem,
którego się wstydzisz, ale z którym możesz sobie poradzić.
Mnie najtrudniej było zrobić krok drugi: wyeliminować z codziennych nawyków to, co nasilało trądzik (nawet jeśli wmawiałam sobie, że tak nie jest).
Nie możesz jeść/pić:
- czekolady i słodyczy
- ostrych przypraw (papryka: chili i słodka, pieprz w dużych ilościach) i ostrego jedzenia
- fast foodów (hamburgery, frytki, pizze) i chipsów - octu i wszystkiego, co go zawiera (np. majonez, ketchup)
- napojów gazowanych/słodzonych
Nie
warto wmawiać sobie, że czekolada biała będzie szkodzić mniej niż
mleczna czy ciemna. Pod każdą postacią jest przy trądziku niewskazana.
Ciemna ma duże procentowe zawartości kakao, a biała sam cukier. To samo
tyczy się chipsów i fast foodów. Wyeliminuj! Nawet jeśli jesz je raz na
tydzień.
Z własnego doświadczenia - ograniczyłam dodatkowo:
picie mleka, słodzenie herbaty i kawy, picie słodzonych soków, białe
pieczywo. Woda - tylko niegazowana, soki - albo robione samemu, albo
100% ze sklepu. Nie, nie jest to o wiele większy wydatek. W momencie, w
którym przestaje się kupować codziennie batonika i czekoladę, na weekend
chipsy, a w drodze na zajęcia - hamburgera, jest się w stanie nawet
zaoszczędzić. Gwarantuję!
Pora na wizualne tortury. W takim stanie zgłosiłam się we wrześniu 2013 pierwszy raz do dermatologa:
Po lecie kompletnie rozłożyłam ręce. Policzki były zaognione, gruda na
grudzie. Czoło w miarę czyste. W takim stanie zaczęłam kurację
Tetralysalem (300mg). Bardzo pospolity antybiotyk z grupy tetracyklin. 3
miesiące pełne zaangażowania z mojej strony. Przestrzegałam diety, nawet
jeśli rezultaty po miesiącu i dwóch były marne. Trądzik początkowo
jeszcze bardziej się nasilił. Po kilku tygodniach był już wszędzie -
nawet na czole. Jeśli masz podobnie, ciesz się! To znak, że skóra się
oczyszcza i na wierzch wychodzi wszystko, co brzydkie i paskudne! :) Do
antybiotyku dodatkowo stosowałam maści recepturowe. Po trzech miesiącach
i ciągłych otuchach ze strony dermatologa zaczęłam widzieć naprawdę
dobre efekty. Nie było żadnych skutków ubocznych. Trądzik zniknął. Zostały blizny.
Grudzień 2013. Stan po 3-miesięcznej kuracji Tetralysalem:
Kuracja wystarczyła na niecały rok. W tamtym momencie nie miałam świadomości, że trądzik wróci. Trochę się tego spodziewałam, sama dermatolog ostrzegała przez nawrotem. Ważne było dla mnie jednak coś innego - w końcu sprawiłam sobie najlepszy prezent - udowodniłam, że przy odrobinie chęci można coś zmienić. Dla siebie i w sobie. W końcu chciało mi się patrzeć w lustro, zmienić fryzurę, spiąć włosy i odsłonić buzię. Chciało mi się malować oczy i robić makijaż bez obawy, że cera się zapcha, a rano znów pojawią się pryszcze.
Po kuracji Tetralysalem walczyłam z bliznami potrądzikowymi. Było ich sporo, co widać na zdjęciu. Całe policzki w mniejszych i większych bliznach. Wypróbowałam większość maści na recepty, które miały złuszczać naskórek i szybciej go regenerować:
Po kuracji Tetralysalem walczyłam z bliznami potrądzikowymi. Było ich sporo, co widać na zdjęciu. Całe policzki w mniejszych i większych bliznach. Wypróbowałam większość maści na recepty, które miały złuszczać naskórek i szybciej go regenerować:
- Differin
- Epiduo
- Normaclin
- Retin-A
- Locacid
- Zineryt
Niestety, efekty po stosowaniu maści były marne i krótkotrwałe. Najlepiej z nich wszystkich wspominam Locacid i Normaclin. Zasuszały to, co nagle wyskakiwało i wybielały blizny. Niestety, żadna z powyższych nie była w stanie przeciwdziałać nawracającemu trądzikowi. Po około 7 miesiącach od kuracji Tetralysalem (lipiec 2014) wszystko zaczęło się na nowo i choć nie było tragedii, obiecałam sobie, że już nie będę zwlekać.
Październik 2014. Mniej blizn na policzkach dzięki stosowanym maściom, niestety nawrót trądziku, który z dnia na dzień się nasila:
Niedawno zaczęłam kurację Curacne (20mg). Czy warto? Jeśli czyta to ktoś, kto przyjmował izotretynoinę, proszę, niech napisze kilka słów. Chętnie przeczytam każdą wiadomość. Ja zaryzykowałam. Po trzech tygodniach zaczynam dostrzegać pierwsze uboczne skutki: bolące stawy w kolanach, coraz częstsze bóle głowy i tradycyjnie - przesuszone usta. Jakby nie było - nie poddam się, bo naprawdę mocno wierzę, że Curacne pomoże. Weźmie to paskudztwo ode mnie raz i na zawsze.
Kilka rad, które mogę dać od serca komuś, kto ma podobne problemy:
- Nie zwlekać, iść jak najszybciej do dermatologa. Jeśli nie pomoże jeden, znaleźć innego.
- Nie wierzyć w cudowną moc kosmetyczek. Mikrodermabrazje czy mezoterapie (bez)igłowe są najgorszym, co może być przy stanach zapalnych! Najpierw przeleczyć, potem doskonalić.
- Wyrzucić do kosza wszystkie niepotrzebne kosmetyki. Minimalizm wskazany! Nieważne, że cera wygląda paskudnie. Lepiej ją wyleczyć, niż w trakcie dodatkowo obciążać grubą warstwą makijażu. Mój aktualny zestaw to jedynie: płyn micelarny, krem nawilżający na dzień i na noc, obowiązkowo - pomadka do ust. Gorsze zmiany sporadycznie zakrywam lekko kremem BB. To wszystko. Reszta wyrzucona do śmieci.
- Często zmieniać ręczniki do twarzy, poszewki na poduszki.
- Nie dotykać twarzy dłońmi! Nie podpierać się na zajęciach, w pracy, przed komputerem, nad talerzem zupy.
- Włosy zawsze związane! Rozpuszczone i ocierające się o twarz roznoszą bakterie.
- Często zmieniać ręczniki do twarzy, poszewki na poduszki.
- Nie dotykać twarzy dłońmi! Nie podpierać się na zajęciach, w pracy, przed komputerem, nad talerzem zupy.
- Włosy zawsze związane! Rozpuszczone i ocierające się o twarz roznoszą bakterie.
- Kremy z wysokim filtrem są dobre i na lato, i na zimę. Dobrze jest wypróbować kilka i dopasować ten, który będzie najlepiej służył skórze. O próbki zawsze można poprosić w drogerii :)
- Uwierzyć w siebie. Nie dać się temu. Nie patrzeć godzinami w lustro, nie narzekać i nie płakać, ale działać!
Ile dzięki temu się zmieniło?
Mnóstwo. Wszystko we mnie o 180 stopni. Kompleksy potrafią nieźle zadeptać wiarę w siebie, odwagę, otwartość na innych. Jeśli cokolwiek stoi na drodze do tego, żeby śmiało i z uśmiechem patrzeć ludziom w oczy - warto z tym walczyć.
- Uwierzyć w siebie. Nie dać się temu. Nie patrzeć godzinami w lustro, nie narzekać i nie płakać, ale działać!
Ile dzięki temu się zmieniło?
Mnóstwo. Wszystko we mnie o 180 stopni. Kompleksy potrafią nieźle zadeptać wiarę w siebie, odwagę, otwartość na innych. Jeśli cokolwiek stoi na drodze do tego, żeby śmiało i z uśmiechem patrzeć ludziom w oczy - warto z tym walczyć.
I chyba właśnie po to jest ten wpis. Żeby uświadomić sobie, ile dzięki jednej decyzji można zyskać. Żeby pamiętać, że warto postarać się o dobre samopoczucie i samoakceptację. Żeby przestać myśleć, że moje problemy są płytkie i nic nie znaczą w porównaniu z problemami innych.
Jeśli stać Cię na walkę z małymi sprawami, stawisz czoła większym. Grunt to wiara w siebie. I tego się trzymam :)
4 komentarze
Jusi, rewelacyjny post, a za zdjęcia wielkie uszanowanko! Zamawiam więcej takich wpisów o leczeniu, kosmetykach Licze tez na dalsza relacje z kuracji, jak Tobie się to uda to może i ja spróbuje! Buziak!
OdpowiedzUsuńDobiczku, dzięki, ale to miłe :) Może w trakcie leczenia Curacne napiszę jeszcze kilka słów, a potem podsumuję :) Trzymaj kciuki! Całuję!
UsuńHej! Właśnie kończę kurację Curacne. Na początku miałem dużo efektów ubocznych - zawroty i bóle głowy, zmęczenie i inne cuda. Po zmniejszeniu dziennej dawki ustały, a lek działał. Wszystko się zagoiło stosunkowo szybko, później pojawiały się pojedyncze zmiany, od dłuższego czasu nie ma nic. W tej chwili jestem przekonany, że było warto i mam nadzieję, że po odstawieniu problem nie wróci.
OdpowiedzUsuńNiestety nie każdy dermatolog to wymyśli, ale przebadaj lepiej migdałki i zatoki, czy nie są źródłem zakażeń.
Pozdrowienia :)
Cześć :) Bardzo dziękuję za radę co do migdałków i zatok! Po Twoich doświadczeniach jestem pełna nadziei, że i mnie Curacne pomoże. Dzisiejsza wizyta u dermatologa - zwiększona dawka, kurację mam skończyć w kwietniu... Na szczęście jak dotąd prawie żadnych dotkliwych skutków ubocznych. Są bóle głowy i stawów, zaczynają też pobolewać plecy, ale trzymam się dzielnie, bo to dopiero początek. Trzymaj za mnie kciuki!
UsuńMam nadzieję, że Twój problem został raz na zawsze rozwiązany i nie wróci :)
Pozdrawiam ciepło :)