MALTA PART I

Malta. Moje miejsce na ziemi. Wracam tam myślami w każdym przypływie smutku i w każdej minucie tęsknoty za ciepłym, słonecznym latem. Malta jest miejscem, w którym złożyłam sobie obietnicę, że na pewno tam wrócę. Specjalnie nie zwiedziliśmy wszystkiego, nie odwiedziliśmy Gozo, nie pojechaliśmy do rybackiej osady Marsaxlox. Wrócimy. Jeszcze zobaczymy. Znów się zachwycimy :) 



Pobyt na Malcie zaczęłam nieszczęśliwie, bo od bliskiego spotkania w wodzie z jeżowcami. Dzisiaj chce mi się z tego śmiać, ale nie byłam zbyt zadowolona, kiedy w pierwszym dniu nie potrafiłam w ogóle chodzić. Ciamajdą jest się całe życie, taki mój urok :) Kolejne dni były lepsze, ale dzięki temu poznaliśmy przemiłych Maltańczyków, którzy od razu chcieli mi pomóc; odwiedziliśmy miejscowy szpital i pospacerowaliśmy kilkoma uliczkami więcej.

Na Malcie czas płynie znacznie wolniej. Jak to na południu - mieszkańcy nigdzie się nie spieszą, są pogodni i uśmiechnięci. Wyspa jest naprawdę niewielka, wszędzie jest blisko, a uroki kryją się za każdym rogiem. Maltę można spokojnie zwiedzić w zaledwie kilka dni autobusem, samochodem, a nawet pieszo :)

Niestety, nie udało się nam podróżować po Malcie starymi autobusami z lat 50. Brytyjskie Leylandy od kilku lat zastępują seledynowe, nowoczesne, klimatyzowane autobusy. Nowym przewoźnikiem jest firma Arriva. Sieć połączeń jest naprawdę bardzo dobrze zorganizowana, ale nie zmienia to faktu, że razem z żółtymi autobusami z białymi dachami zniknęła część kolorytu Malty. Były prawdziwą atrakcją turystyczną i po prostu miały klimat! Gdzieniegdzie można je jeszcze zobaczyć, na zdjęciu  ulice miasta Sliema niedaleko portu :)


O pięknych plażach Malty napiszę w kolejnym poście, bo jest to chyba najlepsza wskazówka dla wszystkich, którzy chcieliby wyspę odwiedzić. Pod tym względem Malta jest naprawdę różnorodna. I cudowna! Maltańskie krajobrazy chyba nie mają sobie równych. Na pewno warto zobaczyć południowo-wschodnią część wyspy, która nie jest aż tak zurbanizowana. Wysokie, skaliste klify, malownicze rybackie wioski i mnóstwo kościołów = autentyczny klimat wyspy.


Ale Malta to nie tylko lazur wody, palące słońce, złote plaże i relaks. Jest piękna przede wszystkim ze względu na tradycje, na kuchnię, na mieszkańców i wartości, które wyznają. Kilka wpisów wcześniej pisałam o maltańskich domach, które mają swoje własne nazwy i bardzo często pochodzą one od postaci biblijnych. Malta jest krajem katolickim, w którym do 2011 roku zakazane były rozwody. Wyspa była jednym z dwóch krajów w Europie i jednym z trzech państw na całym świecie, w których instytucja rozwodu po prostu nie istniała w systemie prawnym. Maltańskie ustawodawstwo zakazuje także aborcji. Nowa prezydent Marie Louise Coleiro Preca zapowiedziała we wrześniu tego roku, że Malta wciąż pozostanie wierna obronie życia, niezależnie od presji wywieranej przez organizacje międzynarodowe. To w końcu państwo, w którym 98 procent mieszkańców przyznaje się do wyznania katolickiego. Nie bez powodu i młodsi, i starsi noszą na szyjach różańce. Wszystko to daje niesamowity obraz prawdziwych chrześcijańskich tradycji, które w przypadku Malty sięgają korzeni samego chrześcijaństwa. Ewangelia dotarła na Maltę dzięki św. Pawłowi, którego statek rozbił się u brzegów wyspy.



Malta to wszechobecna historia. Natura i malownicze krajobrazy przechodzą najśmielsze oczekiwania, ale ten sam zachwyt czuje się podczas spacerowania uliczkami La Valetty i innych miast. Stolica wyspy to prawdziwa dama - tak  piękna, jak na pocztówkach, dostojna i zadbana. Wszędzie wąskie, urokliwe uliczki, dookoła kamienne, stare domy z kolorowymi, zabudowanymi balkonami, które widziałam pierwszy raz w życiu. La Valetta jest oblegana przez turystów, dlatego warto wybrać się tam nie tylko w południe, ale też w nocy. Zobaczyć zasypiającą stolicę, która mieni się milionami świateł, odbijającymi w wodach dwóch zatok. 


You May Also Like

0 komentarze