Październik to dla mnie ogrom tęsknoty. Znowu muszę żegnać się z zachodami słońca na siódmym piętrze. Ciężko wracać do miejsca, w którym nikt ani nic na mnie nie czeka. Wszystko wydaje się tu obce i odległe. Przykryte warstwą zatrutego powietrza. Ale przychodzi też odrobina nadziei i wiary, że to wszystko jest po coś. Nie każdy dzień musi być piękny, ale w każdym dniu zdarza się coś pięknego. Więc...
Październiku, bądź dla mnie dobry.
Październiku, bądź dla mnie dobry.
Mamy już wrzesień i choć moje wakacje jeszcze się nie skończyły, pewnie znajdą się tacy, którzy w to lato nie zdążyli do porządku wypocząć. I właśnie tym osobom polecam wycieczkę do Ogrodzieńca. Do zobaczenia Zamek i Gród na Górze Birów. A zaraz po historycznej wyprawie, warto pójść kawałek dalej przez las. Tuż za ruinami Zamku, wtopiony w naturę, piękny POZIOM 511 Design Hotel & SPA! Hotel położony jest na najwyższym szczycie Jury Krakowsko-Częstochowskiej na terenie Parku Krajobrazowego Orlich Gniazd.
Odwiedziłam to miejsce tylko i wyłącznie ze względu na ich fantastyczny basen (tak, jestem Wodnikiem i każda woda działa na mnie jak magnes). Już dawno nic tak nie zauroczyło mnie prostotą, nowoczesnością i designem. Idealny pomysł na jednodniową wycieczkę i relaks wśród wapiennych skał :) Nie zastanawiać się i ruszać! Trochę miejsca w basenie możecie zostawić pod koniec września. Wrócimy na Jurę polować na zachód słońca.
Z okazji Światowego Dnia Fotografii przyglądam się niebu. Z zachwytem :) Ostatnio przyłapałam się na tym, że za każdym razem, kiedy trzymam w ręku aparat, kieruję obiektyw w stronę nieba. Zdjęcia nieba schowałam już w kilkudziesięciu folderach, zapisałam w setkach plików. Dzisiaj otwieram je przed Wami. Otwieram moje niebo :)
Mój pierwszy spływ kajakowy. Czarna Hańcza i Kanał Augustowski. Nie mogło być piękniej! Idealna pogoda, milion-gwiazdkowy hotel, ogniska i niebo pełne Perseidów. W rękach kilkadziesiąt kilometrów, a w pamięci setki mazurskich krajobrazów. Kajakową włóczęgę na pewno powtórzę i polecam wszystkim :) Polska z perspektywy kajaka jest zupełnie inna. Słoneczna, szumiąca trzciną, pachnąca dzikim lasem. W gratisie kąpiele z kaczkami w rzece, radosne skoki z pomostów i... komary. Ale o tym zapomnijmy :)
Nie ma słodszego ciężaru od spakowanego plecaka. Nie ma piękniejszych nocy od tych spędzonych na wpatrywaniu się w gwiazdy. Nie ma lepszego odpoczynku od błogiego dryfowania na błyszczącej się w słońcu wodzie. Nie ma lepszego smaku od kromki chleba ze stopionym serem po całodziennym wysiłku albo kawy i świeżej jagodzianki o poranku gdzieś w środku lasu :) Tyle cudowności w Polsce. Tak blisko!
Polska z perspektywy kajaka. Zakochałam się!
Dziś mocno zdjęciowy post o Błękitnej Lagunie. Trzecia część wpisów o Malcie, która długo czekała na małe uporządkowanie. Poprzednie tu i tu. Uwaga: nie odpowiadam za nagłą chęć ucieczki na wyspę! :)
Lazur
Comino - maleńka wyspa, sąsiadka Malty. To właśnie na niej można zobaczyć Błękitną Lagunę. Jako wielbicielka filmu o tym samym tytule od dziecka chciałam znaleźć się w podobnym miejscu. Dodatkowo wujek Google i te cudowne zdjęcia! Comino to obowiązkowy przystanek wszystkich wybierających się na Maltę. I chyba każdy wziął to sobie do serca, bo Błękitna Laguna w sezonie pęka w szwach! Nic dziwnego... Wody Laguny są czyste i jaskrawo niebieskie. Z pewnością połowa przybywających tam turystów nigdy w życiu takich nie widziała, podobnie jak ja :) Lazur! Cała Laguna jest otoczona skałami i wygląda trochę jak naturalny basen. Dojście do wody jest dosyć strome ze śnieżnobiałym piaskiem przy brzegu. Wyspa jest zwyczajnie piękna, ale trochę za mała w stosunku do tego, ile osób pragnie na nią przypłynąć. Ciężko nacieszyć się widokami, kiedy co chwilę ktoś albo nadepnie na stopę, albo krzyknie do ucha, albo nasypie piasku do oczu. Polecam opcję wycieczki poza sezonem wakacyjnym. My też jeszcze kiedyś się tam wybierzemy! :)
(Bez)ludna wyspa
Comino położone jest pomiędzy Maltą, a Gozo. To maleńka wysepka (2,8 km²), na której znajduje się jeden, czterogwiazdkowy hotel. Na stałe Comino zamieszkuje tylko jedna rodzina! Latem zamienia się jednak w miejsce najbardziej zatłoczone na całej Malcie. Turyści na Błękitnej Lagunie robią niezły rozgardiasz. Leżaki i parasolki są niemalże wszędzie - na pomostach, na plaży, na przejściu, na skałkach. Pomiędzy nimi rozbijają się z ręcznikami jeszcze Ci, którzy chcą zaoszczędzić kilka euro na leżakowaniu. Do tego kilka budek z lodami i piwem - biesiadka!
Rejs
Dostanie się na słynne Blue Lagoon nie jest ani super drogie, ani trudne. Nasza wycieczka kosztowała ok. 15 € na osobę. Teraz wyprawa na Comino jest już tańsza. Bilety można rezerwować na stronie internetowej (www.cominoferries.com) za 9 €/os. Dzieci do 12-go roku życia płacą połowę ceny. Jeśli nie chcemy wracać na Maltę, ale na Gozo, wystarczy kupić bilet na rejs w jedną stronę (za 5 €). Potem dokupujemy bilet na prom za 4,65 €.
Comino - maleńka wyspa, sąsiadka Malty. To właśnie na niej można zobaczyć Błękitną Lagunę. Jako wielbicielka filmu o tym samym tytule od dziecka chciałam znaleźć się w podobnym miejscu. Dodatkowo wujek Google i te cudowne zdjęcia! Comino to obowiązkowy przystanek wszystkich wybierających się na Maltę. I chyba każdy wziął to sobie do serca, bo Błękitna Laguna w sezonie pęka w szwach! Nic dziwnego... Wody Laguny są czyste i jaskrawo niebieskie. Z pewnością połowa przybywających tam turystów nigdy w życiu takich nie widziała, podobnie jak ja :) Lazur! Cała Laguna jest otoczona skałami i wygląda trochę jak naturalny basen. Dojście do wody jest dosyć strome ze śnieżnobiałym piaskiem przy brzegu. Wyspa jest zwyczajnie piękna, ale trochę za mała w stosunku do tego, ile osób pragnie na nią przypłynąć. Ciężko nacieszyć się widokami, kiedy co chwilę ktoś albo nadepnie na stopę, albo krzyknie do ucha, albo nasypie piasku do oczu. Polecam opcję wycieczki poza sezonem wakacyjnym. My też jeszcze kiedyś się tam wybierzemy! :)
(Bez)ludna wyspa
Comino położone jest pomiędzy Maltą, a Gozo. To maleńka wysepka (2,8 km²), na której znajduje się jeden, czterogwiazdkowy hotel. Na stałe Comino zamieszkuje tylko jedna rodzina! Latem zamienia się jednak w miejsce najbardziej zatłoczone na całej Malcie. Turyści na Błękitnej Lagunie robią niezły rozgardiasz. Leżaki i parasolki są niemalże wszędzie - na pomostach, na plaży, na przejściu, na skałkach. Pomiędzy nimi rozbijają się z ręcznikami jeszcze Ci, którzy chcą zaoszczędzić kilka euro na leżakowaniu. Do tego kilka budek z lodami i piwem - biesiadka!
Rejs
Dostanie się na słynne Blue Lagoon nie jest ani super drogie, ani trudne. Nasza wycieczka kosztowała ok. 15 € na osobę. Teraz wyprawa na Comino jest już tańsza. Bilety można rezerwować na stronie internetowej (www.cominoferries.com) za 9 €/os. Dzieci do 12-go roku życia płacą połowę ceny. Jeśli nie chcemy wracać na Maltę, ale na Gozo, wystarczy kupić bilet na rejs w jedną stronę (za 5 €). Potem dokupujemy bilet na prom za 4,65 €.
Cominotto, klify i jaszczurki
Tym, których przytłacza lagunowy chaos, polecamy przepłynięcie wpław na maleńkie, niezamieszkane Cominotto i powspinanie się po skałach. Wysepka znajduje się dosłownie tuż obok Comino, w odległości około 100 metrów. Woda między dwoma wysepkami nie jest głęboka, można ten krótki odcinek spokojnie przepłynąć i na chwilę odciąć się od turystycznego szału. Nie zapomnijcie o butach do pływania, bo pod stopami czają się jeżowce :) Na Cominotto ludzi jest znacznie mniej, do tego piękny widok na Błękitną Lagunę od drugiej strony. Dla śmiałków zabronione skoki z klifów gratis. No i towarzystwo jaszczurek podczas wygrzewania się na słońcu.
Kumin i kuminek
A teraz mała ciekawostka. Słyszysz: Comino i myślisz: komin. Psikus! Nazwa wysepki wzięła się od kuminu. Rośliny, która dawniej porastała dużą część wyspy.
Na dziś opowieści wystarczy. Resztę dopowiedzą zdjęcia :) Miłego oglądania!
Na dziś opowieści wystarczy. Resztę dopowiedzą zdjęcia :) Miłego oglądania!