Wreszcie miałam czas, żeby pozaglądać do folderów, których przez ostatni miesiąc trochę zebrało się na komputerze. Pogoda w majówkę kapryśna, ale dzięki temu mogłam wrócić do kwietniowej wycieczki do Doliny Chochołowskiej. Pierwsze fale turystów już przez nią przeszły, więc pakujcie plecaki i ruszajcie w drogę. Jeśli nie przekonały Was krokusy, to już na pewno psy-bliźniaki :) Moje ulubione!
Nareszcie wiosna! Nareszcie zamiast smogu - trochę słońca. Kilkugodzinny spacer z aparatem po Parku Jordana to chyba dobry pomysł, żeby odpocząć po całym tygodniu. Te zwykłe zdjęcia miałam w głowie już od dawna. Chciałam po prostu wyjść na spacer, popatrzeć na ludzi, zobaczyć, jak zachodzi słońce. W gratisie zafundowałam sobie lody i posłuchałam w Bonobo prezentacji o Camino de Santiago :)
Wszędzie dookoła już zielono, beztrosko i radośnie. Dzieci śmigają na rolkach, a ja co chwilę czuję, że brakuje mi krakowskiego Ruczaju. Wystarczyło tam wsiąść na rower, skoczyć na Zakrzówek i już czuło się jak na wakacjach. Był parking na Kauflandzie do nocnych szaleństw na rolkach i tak blisko wypożyczalnia planszówek. Teraz mam obok tylko alejowy zgiełk, pospieszne remonty przed ŚDM i co kilka dni światło reflektorów i okrzyki ze stadionu. Jeśli ktoś Wam kiedyś powiedział, że mieszkanie w centrum Krakowa jest fajne, to uwierzcie, że kłamał. Trzeba się nieźle natrudzić, żeby chociaż na chwilę uciec od hałasu i odciąć się od wiecznego pośpiechu.
A Wy jak spędzacie majówkowe popołudnia?
- Pojedźmy do Doliny Chochołowskiej! - pomyślało na początku kwietnia pół Polski...
Wyjazd w Dzień Krokusa to, uwierzcie mi, co najmniej zły pomysł. Lepiej zajrzyjcie do internetu, zanim pobiegniecie na autobus. My zapomnieliśmy, ale co tam! Kilometry w nogach nasze. Pogoda też marzenie. W gratisie cały dzień bez zasięgu. Odcięci od świata, bez telefonu i sieci. Z kilkunastoma tysiącami stóp maszerującymi tą samą trasą.
Nie, od ludzi tam nie odpoczniecie. Ale od obowiązków, zmartwień i wściekle dzwoniącego telefonu już tak :)
Praga oprócz uroczych, wąskich uliczek kryje w sobie mnóstwo kolorów. Katedra Świętych Wita, Wacława i Wojciecha mieni się feerią witrażowych barw. Warto ją zobaczyć szczególnie wtedy, gdy wdzierają się do niej promienie popołudniowego słońca.
Lutowy wyjazd był chyba pierwszym bez planów, map czy zwiedzania. Żeby odpocząć i nabrać energii wystarczyło leniwie szwendać się po nieznanych uliczkach i zakamarkach stolicy.