Przeczytałam dziś artykuł o czerwcowym dodaniu sekundy do czasu atomowego. W momencie, kiedy pomyślałam, że przydałoby mi się trochę więcej weekendu. Sekunda na dobę! Napisali, że to dla człowieka niezauważalne. A ja szybko przerachowałam. W ciągu kilku miesięcy będzie już ponad minuta. O minutę więcej myśli, wspomnień, marzeń, złości, płaczu, radości, uśmiechu, łez, krzyku, szeptu...
Czas płynie szybko. Piękna wiosna na oknem. Słońce,
które pozwala wracać w samym swetrze do domu. Już za chwilę wyciągnę
rower. Robię listę książek do przeczytania i filmów do obejrzenia.
Przeklinam w myślach kilkanaście razy na minutę, kiedy tylko skądś
dotrze do mnie słowo egzamin. Taka pora. Mniej chęci, a obowiązków zbyt wiele. Chciałabym spakować plecak i na chwilę zniknąć. Rozbić gdzieś namiot, obudzić się nie słysząc budzika, a potem powędrować przed siebie. Brakuje mi ciszy i posłuchania swoich myśli. Wszystko dookoła zbyt głośno krzyczy.
0 komentarze